Dlaczego jestem świnią i każę dzieciom grać na skrzypcach?
No właśnie… Skąd, jak i dlaczego? Z pozoru bezsensownie, bo żadne z Młodych raczej Paganinim nie zostanie. O poziomie talentu się nie wypowiadam, bo mamunią będąc obiektywna nie jestem, ale zacięcie nie to, a charakterki zdecydowanie mało spolegliwe, więc… Dlaczego?
Pierwsze to „królik doświadczalny”
Patrząc wstecz nabieram pewności, że tak właśnie jest. Pierwsze ma być idealne, zgodne z wyczytanym w prasie i podręcznikach (w moim, starczym przypadku) lub necie wzorcem. Zatem studiujemy wszystko co pod ręką, tropimy potencjalne problemy, miesiąc po miesiącu sprawdzamy, czy osiągnięcia pociechy postępują dokładnie według ramowego kalendarza.
Kiedy dziecko postanowiło rozwalić system
No właśnie… Rozwydrzona po Młodej, szóstkowej uczennicy, uwielbianej przez nauczycieli, aktywnej w szkole na wszystkich dostępnych frontach – od chóru, przez kółko matematyczne, po biegi przełajowe, wystawianej bez opamiętania do konkursów, olimpiad i w ogóle, zakładałam nie tyle że Młody będzie taki sam, ale że szkoła przejdzie przynajmniej gładko, nawet jeśli bez fajerwerków.
Tabula rasa to bzdura
Niby wszyscy to wiedzą, więc dlaczego prawie każdy ma poczucie, że dziecko można lepić jak plastelinę? Też kiedyś żywiłam wewnętrzne, niepoparte wiedzą ani doświadczeniem przekonanie, o nieograniczonej sile sprawczej rodziców. Bo przecież od kogo, jeśli nie od nich, zależy charakter, sposób funkcjonowania oraz całokształt zachowań dziecka? Tkwiłam w tym poglądzie dość długo – właściwie do czasu, kiedy moje własne były w stu procentach takie jak zaplanowałam i sprawowały się
To moje!
Generalnie jest tak, że choć zgłębiam teorię, zbieram różne patenty, sztuczki i pomysły na układanie relacji w rodzinie, to zazwyczaj przynoszą one różny skutek, mniej lub bardziej oczekiwany. W tej kwestii, o której piszę dzisiaj mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że odniosłam stuprocentowy sukces, zatem zapraszam, częstujcie się i napawajcie efektami.
Drugie wszystko robi szybciej.
Jeśli ktoś spróbuje mi wmówić, że wszystkie swoje dzieci wychowuje jednakowo… To zwyczajnie nie uwierzę 😛 Jest mnóstwo różnic pomiędzy rodzeństwem, bo każdy jest indywidualnością, ma inne predyspozycje, temperament, cechy charakteru. Więc niby jakim cudem miałoby się dać każde „ugryźć” tak samo? Do tego dochodzą nasze doświadczenia rodzicielskie, wnioski które z nich wyciągnęliśmy i większa świadomość o co warto walczyć, a na co można machnąć ręką.