Cukier, cukier, cukier… Jest wszędzie, a zwłaszcza w śniadaniu.

Nie jestem żywieniowym ortodoksem – nie zaopatruję się w sklepach „eko”, a w mojej lodówce raczej trudno znaleźć produkty z oznaczeniem „bio”. Niemniej staram się, żeby to co wchłaniamy było sensowne, a składniki odżywcze – witaminy, białko, wapń – miały swoje źródło w urozmaiconej diecie, a nie w syntetycznych dodatkach.

Oczywiście nie jestem pierwszą, ani ostatnią, która o tym pisze, ale po dzisiejszych rozmowach w gronie znajomych wyszło mi, że im więcej takich tekstów tym lepiej. Marketing jest potężną siłą i nawet świadomych rodziców potrafi zrobić w konia.

Nie wiem czemu przemysł spożywczy w szczególny sposób uparł się akurat na dziecięce śniadania, ale to jakiś absolutny pogrom najważniejszego, wg dietetyków, posiłku dnia.

Nie byłabym „rasowym blogerę”, gdybym nie ułożyła swoich obserwacji w punkty, więc:

1. Prym wiodą płatki śniadaniowe. O tych czekoladowych, miodowych, cynamonowych, czy ciasteczkowych chyba już wszyscy wiedzą – równie dobrze można zaserwować mleko z cukrem, będzie nawet ciut zdrowsze, bo bez syropu glukozowo-fruktozowego, oleju palmowego, przeciwutleniacza i aromatów (bliżej nieokreślonych…). Ale wiele osób jest bardzo zaskoczonych, kiedy okazuje się, że to samo dotyczy płatków kukurydzianych. W składzie najbardziej popularnych Corn Flakes’ów mamy: cukier, syrop cukru inwertowanego, cukier brązowy oraz syntetyczne witaminy. No niby troszkę lepiej, ale hmmm… Czy śniadanie powinno składać się głównie z cukru?

2. Zaraz za nimi plasuje się Nutella… Zdrowy krem orzechowo czekoladowy – energia na cały dzień, bla, bla, bla… Jakbym miała podsumować ten produkt, to jest to margaryna z potworną ilością cukru i niewielkim dodatkiem kakao oraz orzechów, zawartość mleka w proszku nie zasługuje nawet na uwagę. Cukier w składzie zajmuje miejsce pierwsze, a zaraz za nim tłuszcze roślinne. Smacznego…

3. Mleczna Kanapka – no czyż może być coś lepszego dla rozwijającego się organizmu? Skład nawet nie najgorszy, właściwie całkiem w porządku. Ale wartości odżywcze? Marniutkie… Porządna kanapka z żółtym serem, sałatą i pomidorem wypada o niebo lepiej. A ta mleczna? Owszem, polecam, ale jako deser, a nie posiłek.

4. Koncern Danone to właściwie temat na osobny artykuł, ale tak pokrótce:

Danonki – kubeczki, zawierające trzy łyżeczki od herbaty twarożku, w składzie cukier (2 łyżeczki na kubek), syrop glukozowo-fruktozowy, syntetyczny wapń i witamina D (kompletnie bez sensu, ponieważ polskie dzieci i tak zażywają, przepisywane przez pediatrów kropelki) oraz śladowa zawartość truskawek. Naprawdę lepiej kupić dobry twaróg i pobawić się smakami, wedle uznania.

Actimel – ponoć poprawia odporność… No cóż, tak samo jak każdy jogurt. A ja nie lubię, kiedy ktoś ze mnie robi wariata.

Danio – w składzie wsad smakowy, a w nim cukier oraz, dla odmiany, syrop glukozowo-fruktozowy i niezależnie od tegoż wsadu, cukier…

5. Żeby być sprawiedliwą – w serkach, jogurtach wszystkich producentów – cukier króluje, owoce bardzo trudno znaleźć, oprócz tego w wielu jest od groma dodatków, które mnie odstraszają od zakupu. Ratunku!

Wszystkie statystyki pokazują, że polskie dzieci tyją w zastraszającym tempie. Ja co prawda badań naukowych oczywiście nie prowadziłam, ale widzę to codziennie w szkole. Jak może być inaczej, skoro rodzice, w dobrej wierze, na śniadanie zaserwują płatki, na drugie do szkoły kanapkę z Nuttelą, albo tę Mleczną, do tego w najlepszym razie sok, ale często „ściemnianą” wodę smakową (skład wielu z nich jest zbliżony niepokojąco do napojów gazowanych)?

Moi drodzy, podstawą diety wielu naszych pociech stał się cukier. I tylko my możemy nad tym zjawiskiem zapanować, świadomie planując posiłki. Ja wiem, że trudno dziecku wytłumaczyć, dlaczego ma w śniadaniówce „zwyczajną” kanapkę i warzywa do chrupania, podczas kiedy koledzy szeroko reklamowane „zdrowe” przekąski. Ale uwierzcie, da się. Ostatnio jedna z dziewczynek z klasy Młodego walnęła mi taki wykład o zdrowym odżywianiu, że oko mi zbielało (Agnieszko, Matko tego nieprzeciętnie inteligentnego dziecka, gratuluję!). Moi na początku buntowali się przeciwko spożywczym restrykcjom, ale z czasem zaczęli rozumieć, w czym rzecz. I doceniać, że kiedy oni skaczą po drzewach jak małe gibbony, to ci z cięższym odwłokiem, mogą o tym jedynie pomarzyć.

Na koniec chciałam jeszcze pogratulować i wyrazy szacunku wielkie przesłać dla Kamila z blogojciec.pl. Jego tekst facebook podrzucił mi, kiedy kończyłam swój. Bardzo się cieszę, że wśród blogerskiej papki jest ktoś, kto trzyma się swoich zasad, nie patrząc na utraconą kasę.

Komentarze

8 komentarzy

Add a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany.