Mali Giganci – Wielka Porażka…
O święta naiwności… Miałam nadzieję, że wreszcie zobaczę fajny program, prezentujący utalentowane dzieciaki…
A tymczasem zobaczyłam:
1. Zapłakaną dziewczynkę, która została postawiona w szranki z dwoma kosiarzami tańca.
2. Chłopca najwyżej dziesięcioletniego, tańczącego do utworu „Kobiety są gorące”. No comments…
3. Niewytłumaczalne werdykty. Najbardziej mnie ubódł ten, dotyczący dziewczynki, która fantastycznie wykonała „Stay” Rihanny… Jej konkurent, obdarzony uznaniem jury, nie był w stanie dwóch czystych dźwięków pod rząd z siebie wydobyć, za to bardzo efektownie dyskutował z jurorami i prowadzącym…
4. Porównywanie nieporównywalnego. Bo jak wybierać pomiędzy tańcem towarzyskim a hip-hopem? Albo między niezwykle rezolutną i niewątpliwie uroczą, ale niestety niemiłosiernie fałszującą „Marylą”, a genialnym, czteroletnim matematykiem?
A wszystko ukryte pod hasłem, że „nieważne kto wygra, dla nas ważna jest zabawa”. Tiaaa… Jaaasneee…
Jak wytłumaczyć małemu człowiekowi, że co prawda zaśpiewał/zatańczył świetnie, właściwie to lepiej niż inni, ale nie wpisał się w oczekiwania producenta, bo ktoś był bardziej wygadany, urokliwy i w tym momencie poziom prezentowanych umiejętności stracił na znaczeniu? Jaki on dostaje komunikat? Co z takiej „przygody” wyniesie, oprócz wielkiego poczucia niesprawiedliwości? I naprawdę, raczej nie pocieszą go zapewnienia jurorów, że „wszyscy byliście świetni, fenomenalni, ale moje serce jest z…”
Ja widzę jeszcze dodatkowy problem, związany z faktem, że jego występ dość bezwzględnie mogą zrecenzować rówieśnicy.
Żeby nie było wątpliwości. Nie widzę nic złego w rywalizacji dzieci. Konkursy, czy zawody dają bezcenne doświadczenia. Dają umiejętność autoprezentacji, publicznych wystąpień, panowania nad emocjami, przyjmowania sukcesów i porażek, motywują do pracy nad talentem. Ale pod jednym warunkiem – że kryteria oceny są jasne, jury składa się z fachowców, a uczestnicy są podzieleni na grupy startowe w taki sposób, żeby konkurencja była uczciwa.
Formuła programu, jaką zobaczyłam, niczego takiego nie przewiduje. Ja rozumiem, że w telewizji, żeby widzowie dopisali, musi być krew, pot i łzy. Ale kompletnie nie do pojęcia jest dla mnie, po co w tę machinę wkręcać dzieci.
Do stacji telewizyjnej nie ma co apelować. Oglądalność rzecz święta. Ale każdy rodzic, zanim wpadnie na pomysł, żeby zaprowadzić swoje uzdolnione dziecko na casting do tzw. talent show, powinien się sto razy zastanowić, czy na pewno wie co robi i czy jego dziecko da sobie radę z tak dużym obciążeniem.
Miałam podobne odczucia. A w momencie gdy odpadła dziewczynka, ktora naprawdę miała talent a zadecydowało show w wykonaniu wygadanego chłopca to spasowałam. Szkoda, bo mógł to być ciekawy program.
Właśnie wtedy zatelepało mną ostatecznie… Dziewczynka była naprawdę wybitna!
Miałam tak samo, nie mogłam uwierzyć że ona odpadła..Chłopiec może był elokwentny ale nic więcej.:( Jestem bardzo rozczarowana programem.
Mną także zatrzęsło….a czekałam na program z nadzieją, ze nareszcie daliśmy szansę małym artystom. Ehhh szkoda gadać…NAGANA dla twórców.
Właśnie, szkoda. Bo można było naprawdę fajnie to poprowadzić… Ech…
a ja nie czekałam, nie ogladałam, bo bałam sie patrzec na reakcje dzieci, które odpadaja, patrzec na ich łzy itp 🙁
Emocje związane z porażką są normalne. Nawet na klasówce w szkole. Jest jedno ale… KRYTERIA… tutaj były co najmniej niejasne…
Tak się wygrywa kto bardziej sceniczny lub wytresowany, by się pokazać.z tej strony jest zdobywcą -ale czego? cwaniactwa i tupetu od małego.Samo źycie….. Dzieci uczy się również przegrywać ale jak jest sprawiedliwie.A czy wogole jest coś takiego?I kto ją prezentuje by dziecko nie odczuło nadużycia. Może dla niektórych to zabawa, lecz czy dla wszystkich…?
Tam gdzie są jasne zasady łatwo dziecku wyjaśnić, że np. musi jeszcze popracować. Tutaj ich nie było. I to jest problem…
I jeszcze chłopiec, który mówi, że jest ministrantem automatycznie został zdyskwalifikowany przez przerośnięte dziecko Kubę, który wypowiada się, że „też kiedyś myślał nieracjonalnie?” WTF ?
Jestem absolutną zwolenniczką wolności wiary w obie strony, i dlatego uważam, że ten temat w ogóle nie powinien być przedmiotem dyskusji w tego typu programie…
Zupełnie nie zrozumiałaś tego dialogu.
Kuba nie powiedział, że chłopiec jest nieracjonalny, bo jest ministrantem, ale jest nieracjonalny, bo chłopiec wygłosił dosyć interesujący argument, dlaczego chce pracować w KFC – chce pracować w KFC, BO jest ministrantem, a jego kolega lektor też pracuje w KFC. No nawet mocno religijny człowiek przyzna, że to dość pokrętne i zabawne wytłumaczenie 🙂
Jak wielu z Was czekałam na coś w rodzaju Mam talent tylko dla dzieciaków. To co zobaczyłam to jakaś żenada. Wstydziłam się za dorosłych, było mi żal tych utalentowanych maluchów. Dorośli WSTYDŹCIE SIĘ
Dokładnie tak…
Generalnie tragedia. Program to totalna porażka. Po obejrzeniu tego programu odechciało mi się wysyłać dzieci na jakiekolwiek castingi, miałam taki pomysł przez chwilę, ale teraz nigdy.
Prowadzący niestety nie wykazali się, widać było, że chcą przenieść zasady z mam talent, ale im nie wyszło, bo z dziećmi trzeba jednak inaczej. Tu nie wystarczy „wrzucić” fajnego tekstu, to nie działa, do tego dzieci mają bardzo wyraziste emocje i do nich trzeba indywidualnego podejścia.
Ano właśnie, sama otoczka „sympatycznych” nie załatwi wszystkiego…
po co te werdykty, miejsca kto wygrał, kto przegral. Sama prezentacja by wystarczyła. I tez by było fajnie a może właśnie WTEDY by było fajnie
Ja przestalam ogladac w momencie gdy ten maly matematyk odpadl na korzysc sepleniacej, kompletnie nie utalentowanej muzycznie „Marylce”… brak komentarza…i dobrze,ze zminilam stacje,poniewaz po komentarzach widac,ze kolejne werdykty tez byly niesprawiedliwe 🙁
No ale przecież to było jasne od początku, od pierwszej zapowiedzi, że to będzie szoł, a nie konkurs. Szoł, czyli będzie się liczyła oglądalność, a nie dobro dzieci. A jeśli oglądalność, to eksponowane będzie nie to, co ładne i miłe, ale to, co kontrowersyjne. W życiu bym nie posłała dziecka do takiego programu, ale dla niektórych rodziców liczy się najbardziej parcie na szkło albo spełnienie swoich dziecięcych ambicji.
Show wcale nie musi być ani głupi, głupawy, ani totalnie wyzuty z emocji i jakichkolwiek sensownych zachowań. Tyle, że do tego potrzeba czegoś więcej niż „świętej trójcy” bez jakiegokolwiek przygotowania i przede wszystkim trochę więcej rozsądku i profesjonalizmu ze strony organizatorów. A to co sprawdza się w Ameryce Południowej nie koniecznie musi się sprawdzić w Europie. W Hiszpanii już też ten program został odpowiednio skomentowany. Niestety by przygotować taki program na odpowiednim poziomie, trzeba organizatorów, którzy mają troszkę więcej wiedzy i umiejętności niż do organizacji zwykłego show.
Zapowiadało się ciekawie, ale na pierwszym odcinku mówię PAS. Moje dzieci także nie potrafiły zrozumieć. Mówiły „Mamo, przecież ONA lepiej śpiewała”. Płacz dzieci mających talent, które odpadły, bo wybrali kogoś bardziej wygadanego… Nie, mówię NIE!
I czego się czepiają….
TO NIE JEST PROGRAM DLA UCZESTNIKÓW.
TO JEST PROGRAM DLA JURORÓW.
Uczestnik jest wyłącznie dodatkiem do ‚trójcy świętej’ i bez znaczenia jest co zrobi, ile ma lat, czy i co śpiewa i tańczy…. Najlepiej żeby robił z siebie głupka bo wtedy będą jaja… A trójcy też wszystko jedno bo szablon ten sam czy to „mam talent”, „xfactor”, „gwiazdy srają” (takiego programu jeszcze nie ma ale na pewno ktoś na to wpadnie).
Trzeba się powygłupiać, dokopać, wymądrzyć, wypindrzyć i wyrzygać z siebie jaki jestem fajny… i żeby publika rżała…
Czekałem jeszcze na ulubione słówko chylinskiej do uczestnika… ‚jesteś zajebisty’
super prowadzący jak również filip fajny program cala rodzina oglądamy tak chwila nas bardzo rozwesela to s
jest strzal w 10