Kategoria: W domu

Jestem tanorektyczką… Niech mnie ktoś przytuli…

No nie poradzę… Co roku, kiedy tylko wychynę na plażę rozglądam się wokół i czuję, jakbym cała była rybim brzuchem… Białym i paskudnym. Wszyscy, dumnie paradujący wzdłuż morza czy jeziora, mogą poszczycić się apetycznym kolorem, przynajmniej kawy z mlekiem, a ja przybywająca z miasta, gdzie namiętnie noszę długie jeansy i topy, przypominam rasowego traktorzystę. Paszcza, ramiona i ręce strzaskane na heban, reszta – szkoda gadać – zlewa

Mieć dzieci i dać żyć innym – można, a nawet trzeba!

Kiedy urodziła się Młoda, Polska jeszcze niemal wyłącznie dorosłymi stała. Wysokie krzesełka do karmienia, podobnie jak przewijaki, pojawiały się jaskółką jedynie w McDonaldzie i Ikei, o kącikach zabaw w knajpach słyszałam, że podobno są, ale nie znalazłam w miejscach dostępnych dla mojego portfela.

Prawa Murphie’go

Ostatnie dni sponsoruje literka „M” – jak Murphy… Jak wiecie miałam w miniony (niestety), długi weekend fantastycznych, wyczekanych gości, czyli Matkę Małgorzatę (kto u mnie bywa, ten wie o kim mówię) z Mężem i trójką najmłodszych dzieciaków – wszyscy cudni!

Samotne wśród najbliżych

Siedzę sobie w tych Radach Rodziców, słucham opowieści Młodych i uderza mnie jak wiele dzieciaków jest cholernie samotnych.

Dlaczego jestem świnią i każę dzieciom grać na skrzypcach?

No właśnie… Skąd, jak i dlaczego? Z pozoru bezsensownie, bo żadne z Młodych raczej Paganinim nie zostanie. O poziomie talentu się nie wypowiadam, bo mamunią będąc obiektywna nie jestem, ale zacięcie nie to, a charakterki zdecydowanie mało spolegliwe, więc… Dlaczego?

Biorę byka za rogi! Raz się żyje!

Postanowiłam wziąć udział w konkursie Gala Twórców Blog Roku 2015. Wiem, wiem. Niektórzy uważają to za żenujące, za pewną formę „żebrolajków”.  Ja jednak sądzę, że konkursy są po to, by w nich startować. Skromne z pozoru siedzenie w kącie nie służy nikomu, a już najmniej autorowi.

To co najważniejsze

Ludzie zawsze byli, są i będą najważniejsi w moim życiu. To między innymi z tego powodu, pomimo intratnych propozycji zawodowych składanych ongiś mojemu mężowi, nigdy nie wyraziłam zgody na emigrację.

Dziecko – konsument pełną gębą!

Jestem modelem klienta wytresowanym w latach osiemdziesiątych i w początkach dziewięćdziesiątych, kiedy to „panie zza lady” dzierżyły nad społeczeństwem władzę niemal absolutną.