Powitanie
Jako kobieta dobiegająca czterdziestki i matka dwójki dzieci w wieku szkolnym przeglądałam w poszukiwaniu informacji/porad wiele blogów i portali parentingowych. Wniosek nasunął się sam. Jest wielka przestrzeń do zagospodarowania w tzw. parentingu. A tą przestrzenią są dzieci powyżej 6-7 roku życia. Na stronach o rodzicielstwie królują smoczki, pieluchy, karmienie, ciąża, adaptacja w przedszkolu.
Jakoś do tego momentu śledzimy rozwój pociech z zapartym tchem, liczymy kolejne słowa, notujemy umiejętności. Potem? Tak jakby były już „odchowane” i w pełni samowystarczalne. Zaczynamy się dziećmi równie intensywnie interesować dopiero wtedy, kiedy jako nastolatki przebojem, krzykiem, płaczem, groźbą zaczynają walczyć o swoją kiełkującą intensywnie samodzielność i autonomię. Czyli wtedy, kiedy właściwie tzw. wychowanie już się skończyło. I zaczęło ustalanie zasad współżycia.
Czyli: temat jest? Jest! Ważny? Według mnie bardzo.