Rodzic w szkole – 7 grzechów głównych

Kiedy czytam dyskusje na temat szkół powszechne wydaje się być przekonanie, że „państwo” powinno, nauczyciele powinni, dyrektor powinien, bla, bla, bla…

A czy zadajecie sobie Państwo czasem pytanie, co my – rodzice, powinniśmy? Co możemy? Co jest naszym obowiązkiem i odpowiedzialnością? Bo ja mam wrażenie, że jako ogół rzadko lub wcale. Siódmy rok jestem członkiem Rady Rodziców, od września nawet już dwóch, zatem mam możliwość obserwowania obu stron „barykady”. I niestety znacznie więcej do poprawki widzę po stronie matek i ojców.

  1. Dzieci często trafiają do szkoły kompletnie nieprzygotowane, bez znaczenia czy to sześciolatki czy siedmiolatki. Nie, nie. Nie chodzi o to, że zapomniały zeszytu lub ćwiczeń. Rzecz w tym, że na przykład: nie potrafią trzymać poprawnie ołówka, nie umieją skorzystać w toalecie z papieru toaletowego, wymyć porządnie rąk mydłem, mają wady wymowy, o sznurowaniu butów litościwie nie wspomnę, ponieważ widok piątoklasisty w trampkach na rzepy nikogo już nie zaskakuje… Przecież tego uczą się (a przynajmniej powinny) przedszkolaki. Teraz zgadnijcie kto ma „obowiązek” nadrobić to, co rodzice przespali?
  1. – Przepraszam, ale ja mam prośbę, żeby Pani dopilnowała, żeby syn zjadł całe drugie śniadanie –  ma dwie kanapki, jabłko i jogurt.

– Wie Pani, córka ma alergię, to trzeba zawsze sprawdzić czy w tym co sobie kupuje na pewno nie ma mleka ani orzechów.

– Dałam do ubrania bluzę, polar i kurtkę, tak na wszelki wypadek, to niech Pani skontroluje czy dobrze się ubrał na wycieczkę.

Pomnóżcie to przez 25 osób w klasie i dodajcie konieczność prowadzenia lekcji… Może niektórzy będą zaskoczeni lub oburzeni, ale to naprawdę nie są malutkie dzieci i takie sprawy muszą ogarniać samodzielnie.

  1. Pani Y:

– Dzień dobry.

Ja:

– Dzień dobry.

– A Pani to jest w Radzie Rodziców?

– No jestem.

– Bo wie Pani, jest taki kłopot z nauczycielem Y (tutaj następuje wyliczanka – on stawia za niskie oceny /jest zbyt wymagający/ niewłaściwie zwraca się do uczniów/jest agresywny, niech każdy sobie podstawi dowolnie).

– To niedobrze. I czego Pani ode mnie oczekuje?

– No Rada Rodziców coś powinna z tym zrobić.

– A rozmawiała Pani z nauczycielem? Zgłaszała Pani dyrekcji?

– No nie, ale to chyba lepiej jak Rada, bo wie Pani, ja to bym nie chciała, żeby było wiadomo, że to ja powiedziałam, bo jeszcze się będą mścić na córce/synu.

Świetnie. I co ja mam w takiej sytuacji zrobić? Pójść i powiedzieć na zebraniu RR lub w gabinecie dyrektora, że „chodzą słuchy”? Od siedmiu lat nie zdarzyło mi się, żeby zwracający się do mnie rodzic zgodził się na oficjalne poprowadzenie sprawy. Czyli albo opisywana przez niego sytuacja nie jest aż tak drastyczna, żeby na to zasługiwała, albo… No właśnie, albo co? Zagryźć zęby, zostawić, może jakoś będzie? To jeśli rodzice nie reagują, nie zgłaszają, skąd po kolei: dyrekcja, organ prowadzący, kuratorium mają wiedzieć, że coś jest nie tak? Wróż Maciej, fusy, szklana kula?

  1. Moje dziecko??? Nigdy w życiu!!! A jeśli nawet, to wina szkoły, bo niedopilnowane… Tiaaa… Klasyka gatunku.

Pokażcie mi ucznia, który nie wie, że nie wolno grać w nogę na korytarzu. Wie, ale i tak strzelił gola… W okno, gablotę, wszystko jedno. Ale to wina szkoły i rodzice strat nie pokryją. Szatniarka, która wzięła za rękę wyzywającego ją od starych k… ucznia pod rękę i zaprowadziła do gabinetu dyrektora użyła wobec niego bezpodstawnie – uwaga! – siły fizycznej…

To autentyki z mojego podwórka. I co niby ma zrobić szkoła? Bo wszystko co leży w jej kompetencjach takie egzemplarze mają w nosie, a skierowanie sprawy do sądu rodzinnego to już bardzo gruby kaliber i nikt nie chce go nadużywać. A może jednak powinien?

  1. W świetlicy są zabawki do bani, w salach nie ma dywanów, brakuje szafek, a ławki i krzesła są w stanie agonalnym. Być może, ale od czego jest Rada Rodziców i rodzice? RR ma swój budżet, można zorganizować sąsiedzki festyn, kiermasz słodkości, rękodzieła, wyprzedaż garażową, zbierać elektrośmieci, makulaturę. Oh… Wait… Nie ma z kim… Rodzice wolą cichaczem podrzucić stare żelazko na zwykły śmietnik, niż podwieźć je kawałek dalej, dostać kupon i przekazać go szkole, na kiermasze nie mają czasu, a z tą makulaturą to chyba jakiś przekręt…
  1. A właśnie. Rada Rodziców. Kto by na to płacił? Przecież edukacja jest darmowa! I cholera w ogóle wie na co oni tę grubą kasę wydają… Otóż finanse każdej Rady Rodziców są jawne. W razie jakichkolwiek wątpliwości lub podejrzeń o niecne wydatkowanie środków poproście o zestawienie wydatków i wpływów, stanie się jasność. A na co najczęściej idzie kasa? Na: wodę do picia, papier do rysowania, wyposażenie świetlicy i sal lekcyjnych, nagrody w konkursach i na koniec roku, bywa że i na środki higieniczne, jeśli skończy się na nie budżet. Co??? Mam może jeszcze dopłacać za papier toaletowy??? Ano tak, bo to niestety państwa dzieci używają go do różnorakich rozrywek – zapychania muszli klozetowych, tworzenia malowniczych girland na ścianach toalety itp. itd.
  1. Wrzesień. Końcówka pierwszego zebrania

– Proszę Państwa, to teraz czas na wybór „trójki klasowej”. Poproszę o zgłaszanie kandydatów.

Cisza…

– Ale to naprawdę nic strasznego i nie zajmuje jakoś bardzo wiele czasu.

Cisza, coraz więcej osób wbija wzrok w podłogę lub w widok za oknem.

– Ja muszę uprzedzić, że nie da rady. Nie wyjdziemy póki ktoś się nie zgłosi!

Dopiero wtedy jakichś dwóch-trzech straceńców, z absolutną załamką wymalowaną na twarzy, niechętnie oświadcza, że:

– Nooo doooobraaaa… Trudno… Niech będzie, że ja…

A potem bywa różnie. Niektórzy rzeczywiście zaczynają się angażować w życie szkoły, a niektórych na zebraniach RR nikt nigdy nie widział. Co w tym złego? Przecież to nie jest obowiązkowe. No nie, oczywiście że nie, tylko sami w ten sposób pozbawiacie się wpływu na to jak funkcjonuje miejsce, w którym Wasze dzieci na co dzień spędzają bardzo wiele czasu.

Ciekawa jestem jakie są Wasze doświadczenia w tej kwestii. Może po prostu ja mam takiego pecha, albo się czepiam?

I uprzedzając częste wobec mnie pytanie – nie jestem nauczycielem, a „tylko” rodzicem 😉

Komentarze

22 komentarze

Add a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany.