Odpowiedzialność zbiorowa – czy ma sens?
To takie, dziwne zjawisko, którego nie potrafię swoim dzieciom pomóc zrozumieć. Bo sama nie ogarniam żadną miarą, jak można twierdzić, że odpowiadają za cudze zachowanie…
Młody raportuje: „bo jak kilku rozrabia, to Pani daje karę całej klasie i to jest niefajne”. Młoda: „trzech szalało na przerwie, cała klasa dostała karę, na przerwach mamy siedzieć pod ścianą”, „pani dyrektor została wezwana na lekcję i powiedziała, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za zachowanie swoich kolegów”, „trzech gadało i przeszkadzało i cała klasa musiała pisać karną kartkówkę”.
Pomysłodawcom gratuluję. Tym, którzy narozrabiali w zasadzie się upiekło – nie ponieśli żadnych indywidualnych, konkretnych konsekwencji. Ci którzy byli „grzeczni” (nie cierpię tego słowa, ale o tym kiedy indziej) z czasem dochodzą do wniosku, że zwyczajnie nie warto się starać… No bo po co skoro i tak obrywają?
Mogę się jedynie domyślać, że w założeniach chodzi o to, żeby uczniowie czuli się wspólnotą, czuli się za siebie nawzajem odpowiedzialni. Że być może sprawcę takiej kary spotka ze strony koleżanek i kolegów ostracyzm i uzasadnione pretensje. Jednak z moich i moich dzieci doświadczeń szkolnych wynika, że gniew klasy najczęściej obraca się w stronę karzącego w ten sposób nauczyciela, a poczucie niesprawiedliwego traktowania burzy zaufanie wobec niego.
Moim zdaniem kary zbiorowe oduczają obie strony brania losu w swoje ręce. Powodują poczucie bezkarności u tych, którzy zawinili i równolegle pozbawiają wpływu na swoje otoczenie tych, którzy są w porządku – przecież jestem tylko trybikiem, od którego działań nic nie zależy.
Jeżeli młody człowiek nie nauczy się brać odpowiedzialności za swoje czyny, nie weźmie jej również w dorosłym życiu. Jeżeli w szkole będzie traktowany jako część stada, jakiejś jednolitej uczniowskiej masy, to w ten sposób będzie funkcjonował w społeczeństwie. A przecież wszystkim, i nauczycielom i rodzicom, zależy na wychowaniu samodzielnych i odpowiedzialnych dorosłych, czyż nie?
Dokładnie tak to działa jak piszesz. Im starsze dzieci tym gorzej dla nauczyciela. Bo takie stosowanie odpowiedzialności zbiorowej po prostu nie przynosi efektów.
Mnie ostatnio,a właściwie moje dziecko, taka sytuacja spotkała w szkole dwa razy. Raz to było przymusowa nauka zwrotów na angielski, drugi raz to zakończenie zajęć na basenie po przepłynięciu dwóch długości. Jak podniosłam lament na zebraniu ze takie kary źle wpływają na dzieci to większość rodziców stwierdziła że jeśli mam problem z dzieckiem i opatrznym odbieraniem przez nie kar to powinnam się udać do psychologa, a nie narzekać na forum klasy. Brawo dla naszych pedagogów.
Zbiorową odpowiedzialność z upodobaniem stosowali hitlerowcy i była to immanentna cecha rządów faszystów. Takie zasady nakazywał Żydom ich bóg Jahwe w czasach mojżeszowych – w rzeczywistości był to pomysł Żydów na ich własny użytek i korzyść – co zapisali sobie w Starym Testamencie. Potem to samo zastosowali wobec nich Niemcy i to już przestało się im podobać. Stosowanie zbiorowej odpowiedzialności jest zwyrodnieniem społecznym. Każdy człowiek powinien odpowiadać za swoje czyny. Wyłącznie. Sąsiad kradnie, a ja mam iść do więzienia ? Odpowiedzialność zbiorową w naszym kraju w XXI wieku stosuje wg swego prawa niejaka partia rządząca. To jest FASZYZM I OBŁĘDNA NIENAWIŚĆ DO SUWERENA. Faszyści niemieccy też odnosili się z pogardą do niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo – psychicznie. Po prostu ich mordowali jako nieprzydatnych społecznie i będących obciążeniem. A obecnie to nie są wyborcy, więc szkoda na nich PINIENDZY. Takich ludzi należało zbiorowo eliminować i to robiono w ramach ludobójstwa. Tylko zwyrodnialcy popierają i stosują odpowiedzialność zbiorową. To jest sprzeczne z Deklaracją Praw Człowieka i Obywatela ONZ, Konwencjami Genewskimi i naszą Konstytucją. Nie dziwi, że Konstytucja ma być zmieniona – pierwszy zapis w nowej, pewnie będzie dotyczył stosowania powszechnie odpowiedzialności zbiorowej.
Pisałem to z przerwą więc nie jest to duplikat.