10 pytań o klapsy
Zastanawiałam jakimi słowami trafić do ludzi głęboko przekonanych, że nie da się wychowywać dziecka bez bicia, tych którzy używają nieśmiertelnego argumentu: „Poza tym mnie też ojciec i matka nie raz i nie dwa trzepnęli i co? Na ludzi wyrosłam/wyrosłem, mogę być im tylko wdzięczna/wdzięczny”?
Kampanie społeczne działają, ale powoli i małymi krokami. Tłumaczenie, że to upokarzanie, że powoduje ból i strach, rujnuje zaufanie dziecka wobec rodzica, że biją ponieważ sami byli bici, a wreszcie zmiana przepisów prawa, przynoszą u wyznawców klapsów dość mierne efekty. Przecież „Rózeczką Duch Święty dziateczki bić radzi, rózeczka bynajmniej zdrowiu nie zawadzi”. O tych argumentach wszystko już zostało napisane.
Postanowiłam zatem spróbować nieco inaczej, niż widuję to w sieci i niż sama do tej pory temat podejmowałam.
Drodzy zwolennicy klapsów/lania,
Poniżej umieszczam listę dziesięciu pytań. Odpowiedzcie na nie całkowicie szczerze. Oczywiście ja również się o to pokuszę, ale mną się nie sugerujcie, odpowiadajcie zgodnie z własnym doświadczeniem – zachęcam do podzielenia się wnioskami.
- W jakich sytuacjach dajecie klapsy/lanie?
Przyznaję, zdarzyło mi się w stosunku do Młodej. To były czasy sprzed Superniani, internetu (kto pamięta upiorne wdzwanianianie się przez modem?). Jestem pokoleniem, wychowywanym w duchu, że klaps to norma, więc kiedy około dwu, trzyletnia wówczas Młoda ruszyła sprintem na jezdnię, nie myśląc wiele, strzeliłam ją w tyłek.
- Co jest powodem wyboru takiej właśnie reakcji?
Kiedy po czasie o tym myślę, to powodem była kompletna bezradność i brak wiedzy jak można zadziałać inaczej.
- Jakie towarzyszą Wam wtedy emocje?
Ja byłam zwyczajnie przerażona zagrożeniem, które sprowadziła na siebie Młoda i miałam poczucie, że muszę zrobić natychmiast coś bardzo kategorycznego, żeby więcej tego nie powtórzyła.
- Jaka jest reakcja Waszego dziecka, kiedy dostaje klapsa/lanie?
Młoda miała wtedy w oczach coś takiego, że przeraziłam się tym bardziej, niż tą jezdnią. Szok, pomieszany z niedowierzaniem, pretensją i bólem. Potem płacz. Założę się, że w tym momencie nawet nie pamiętała, że wybiegła na jezdnię, pamiętała już tylko, że ukochana mama ją uderzyła.
- Czy po klapsie/laniu mieliście możliwość uzyskania takiego kontaktu z dzieckiem, żeby mu wytłumaczyć za co zostało w ten sposób ukarane?
Z Młodą żadnego kontaktu nie miałam. Musiałam ją bardzo długo uspokajać i przepraszać, zanosiła się szlochem i mowy nie było, żeby podjąć jakiekolwiek próby wyjaśnienia sytuacji.
- Czy klaps/lanie spowodowały trwałą zmianę zachowania dziecka, na którą liczyliście?
Młoda w ogóle nie kojarzyła tego nieszczęsnego klapsa ze swoim „przewinieniem” (a tak naprawdę moim, bo to ja nie dopilnowałam, żeby była bezpieczna). Na temat wychodzenia na jezdnię przeprowadzałam potem wielokrotne rozmowy, które przyniosły pożądany efekt.
- Czy w przypadku częstego stosowania klapsów/lania Wasze dzieci w ogóle jeszcze na nie reagują?
Tego już nie praktykowałam osobiście, ale bywałam świadkiem takich sytuacji, kiedy dziecko po otrzymaniu kolejnego klapsa, śmiejąc się, biegło dalej robić swoje.
- Czy jesteś w stu procentach pewna/pewien, że w silnych emocjach nie przekroczysz granicy pomiędzy tzw. „wychowawczym klapsem” i nie pchniesz np. dziecka na ścianę, nie złapiesz tego co masz pod ręką (kabla, pasa, kija), żeby „wzmocnić przekaz”, nie przesadzisz z siłą uderzenia?
Moim zdaniem tego nie można być pewnym.
- Czy kiedykolwiek w sposób rzetelny, uważny i systematyczny szukałaś/szukałeś innych rozwiązań i możliwości, które mogłyby klapsa/lanie zastąpić?
Warto, jeśli już nie z innego powodu, to z czystej ciekawości, a nuż akurat okażą się skuteczne?
- Jeśli odpowiedź na pytanie 9. brzmi: „tak”, to czy wypróbowałaś/wypróbowałeś je w praktyce, regularnie i konsekwentnie, a nie jednorazowo?
Jeśli tak, to zapewne przestałaś/przestałeś bić dzieci, ponieważ większość z nich działa znacznie skuteczniej niż jakiekolwiek rozwiązanie przemocowe. Gratuluję!
Jeśli nie, koniecznie spróbuj. Nic nie kosztuje, a może zdziałać cuda!
Nigdy nie uderzyłam i nigdy tego nie zrobię. Kiedyś ktoś powiedział „skoro nie uderzysz męża czy żony, to dlaczego bijesz dziecko”.
Dokładnie tak!
Początek artykułu wydał się ciekawy, po przeczytaniu całości stwierdzam jednak, że nic konstruktywnego nie wnosi. Bardzo chaotyczny.
Nie doczytałam, ponieważ drażni mnie strasznie jak ktoś o swoich dzieciach wyraża się „Młoda, Młody”. Nie wiem czemu. Mam znajomych, którzy tak mówią do swoich dzieci i wydaje mi się to takie lekceważące. Może dlatego mam też schizofrenii na tym punkcie bo ów znajomi bardzo lubią dawać klasy i rozmawiać z dziećmi jak z dorosłymi ( czyt. Używają wulgaryzmów)
Hmmm… To przeczytała Pani całość, czy nie? Piszę „Młoda, Młody” z bardzo prostego powodu. Na blogu nie ma zdjęć moich dzieci, ani ich imion. Takie przyjęłam założenie. A Młoda nie ma nic przeciwko, kiedy tak się do niej zwracam 😉 Może warto znajomym ten artykuł podrzucić? Niech spróbują innych możliwości.
Na początku chciałem powiedzieć ze ciekawe wpisu Pani prowadzi. Ja też nie jestem za tym „klapsem”, nie mówię, że sam nie dostawałem, ale wiedziałem jedno, że jak coś zrobię nie tak to będzie kara:) (ale musiało być poważnie aby dostać klapsa). Jakoś nie czuję urazy za takie „tłumaczenie” rodziców. Na dzień dzisiejszy sam jestem ojcem i wolę mozolnie tłumaczyć córce jak się nie powinno zachowywać. A co do sytuacji przy wbieganiu na drodze to wytłumaczyłem razem z żoną naszej córce że jak jedzie samochód to ma trzymać nas za rękę. Myślę że zrozumiała bo nawet na przejściu na osiedlu sama chwyta za rękę. Pozdrawiam.
Bardzo słusznie. Brawo!